Obudziły mnie huki i krzyki ,,Co się stało?'',,Gdzie on jest?''.Przez machnięcie różdżki ubrałam się i wyszłam.Na dziedzińcu już stali inni i dyrektor.Naglę słyszę głos Laichy
-Co się stało?
-Jeden z uczniów zniknął..
-Jak to?-wtrącam się
Nagle w górze zobaczyłam Sonię i opiekuna wampirów - pana Olafa.Pomyślałam sobie,że już po strachu,i że zguba się znalazła.Okazało się jednak,że nie o Sonię tu chodzi.Zaczęłam się rozglądać.Była Tetto,Natalia,Zero,Lai...nie było Williama.Z rozpaczą spojrzałam na pana Dennisa
-Tak kochana.Nie ma twojego brata...
Wybiegłam z dziedzińca z płaczem.Weszłam do jego akademika,z nadzieją,że go tam znajdę grającego w kompa.Niestety go tam nie była.Położyłam się na jego łóżko.Zaczęłam płakać i drzeć się w niebo głosy
-Braciszku!!!Gdzie ty jesteś!!!!-hej!Czy nagle zaczął mnie obchodzić los brata?!Chyba się z nim pogodzę..Zawsze chciałam to zrobić,ale teraz nie o tym mowa.Gdzie on jest!Czy w ogóle jeszcze stąpa po naszym świecie...
Nagle uwagę przykuła mi kartka.Podeszłam do niej.Po drugiej stronie była zaplamiona...krwią.Czy to znaczy,że...że on...nie żyje?!Moją ,,załamkę'' przerwał mi krzyk.Był to krzyk 2 pierwszoklasistek - Sandry i Shiry.Szybko pobiegłam im na ratunek - może to potwór,który zabrał mi brata.
Kiedy tam dobiegłam zobaczyłam dwie przytulone do siebie i przerażone dziewczyny.Przed nimi była...Strzyga!
Podbiegłam do dziewczynek i osłoniłam je własnym ciałem
-Zabrałaś mi brata,ale nie zabierzesz tych dziewczyn!
Potwór chciał się na mnie rzucić,lecz akcję przerwała..moja sowa.Och jak dobrze,że ją mam.I nagle osłupiałam...potwór rozerwał sówkę na strzępy...
Wtedy poczułam wielką złość.Nie dość,że Strzyga porwała mi brata,to jeszcze zabiła towarzysza!Poczułam przypływ energii...To moja różdżka!Rzuciła jakieś zaklęcie na Strzygę.Zamieniła ją w proch.
Nagle zbiegła się cała szkoła.W moją stronę pobiegła, Nati.Tetto,Sonia,Zero i pan Denis.Coś mówili(chyba gratulowali),lecz ich nie rozumiałam.Upadłam na ziemię
Obudziłam się w chmurach.Zaczęłam wołać,lecz nikogo nie słyszałam.Nagle zza chmur wyszły dwie starsze osoby - to moi dziadkowie.Moja babcia - Samanta była wielką czarownicą.Stworzyła wiele zaklęć.Każdy potwór się jej bał.Mój dziadek - William.Był wielkim ministrem magii.Jak pewnie zauważyliście ja i mój brat mamy to samo imię,co oni.Ano dlatego,że rodzice bardzo chcieli,żebyśmy byli jak oni - wielcy i nie zwykli
-Babciu,dziadku!Czy ja nie żyję?-pytam tuląc się do babci Samanty
-Nie tylko głęboko śpisz.-mówi dziadek
-A co ja tu robię?
-Zawołaliśmy cię tu.Gratuluję.Jeszcze nikt nigdy nie zgładził Strzygi jednym zaklęciem.Samanto Tinnyson.Nie jesteś taka jak ja-mówi babcia-Jesteś ode mnie lepsza!Będziesz wielką czarownicą.
Nagle usłyszałam ,,Chyba się budzi''.Był to znajomy głos.Była tu Natalia.I wtedy otworzyłam oczy.Ujrzałam Tetto,Natalię,Sonię,Zero i pana Dennisa.
~Sonia,Tetto,Natalia,Zero?~