piątek, 13 czerwca 2014

..........

Moi drodzy!
Zapraszamy do nowego bloga - kontynuację tej szkoły.
«KLIK»
Jeszcze raz serdecznie zapraszamy. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba.

czwartek, 12 czerwca 2014

Zamknięcie

Drodzy uczniowie


Tak więc stało się.Blog zamknięty..ale nie martwcie się.Razem z graczką milka215 zakładamy nowy blog,który będzie kontynuacją tego bloga (oczywiście postacie będą nowe)i będzie trochę bardziej urozmaicony.Dziękujemy najbardziej zaangażowanym w bloga,czyli:Soni,Zerze,Martinowi,Williamowi,Issacowi i oczywiście administratorką ;).Jeśli chcecie poczytajcie końcowe opowiadanie poniżej.

Jak bloga skończymy,to każdy zostanie powiadomiony.

Wszystkich autorów bloga usuwam.

Pracę nad nowym blogiem rozpoczynamy w weekend.

Nacie pomysły na bloga?Napisz w komentarzu pod tym postem albo na PW do graczek uja2000 lub milka215.

Po raz ostatni na tym blogu
Samanta Tinnyson
główna administratorka Szkoły Nadprzyrodzonych


Od Samanty-Koniec

     Dziś wszyscy mieli smętne miny.Ta szkoła to już nie to samo,co kiedyś...Jednym słowem kiedyś było lepiej.Znacznie lepiej.Nawet nauczyciele nie mieli humorów.To dziś.Dziś kończy się to,o co tak walczyliśmy.To,o co narażaliśmy zdrowie a nawet i życie.Na czym nam zależało od pierwszego roku.Wszystko rozpadło się na naszych oczach.Już bez odwrotnie.  
      Dziś lekcje były zupełnie inne.Nauczyciele się żegnali.O tak-szkoła się rozpadła.Po lekcjach perfekci musieli iść oddać swoje plakietki
-Na prawdę się wszystko rozpada?-pyta Sonia ze łzami w oczach.
-Bez odwrotnie-odpowiadam.
-Ale mimo wszystko...-zaczyna Zero
-I tak będziemy najlepszymi przyjaciółmi i nic tego nie zmieni-dokańczam tuląc Sonię.
     Poszłam do pokoju i się spakowałam.Poszłam się pożegnać z innymi uczniami.Wtedy dyrektor nakazał wszystkim wyjść.Nie długo zaczynamy naukę w szkole w okolicach Londynu (oczywiście zapomniałam nazwy).
    Kiedy wyszliśmy był zachód słońca.Wyszliśmy trzymając się za rękę
-Razem na zawsze-mówi Martin.
-I nic tego nie zmieni-mówię idąc z przyjaciółmi za rękę w stronę rzeczywistości.....

niedziela, 8 czerwca 2014

Od Edwarda - CD Dziennik

- To naprawdę niesamowite - powiedziałem.
- Ale co? - spytała Monica.
- Twe rysunki. Są takie realistyczne! I ten pies... Był naprawdę odważny. W sumie to ja wolę psy od kotów.
- Ale towarzysza i ducha to ty masz lisy - stwierdziła szamanka.
- Taak... Jakoś tak wyszło.
Uśmiechnąłem się. Ale wspomnienie o tym psie... Jackobie? mimo wszystko spowodowało u niej smutek. Wziąłem kolejną kartkę i ołówek. Szybko naszkicowałem coś.
- Co to? - spytała.
- Róża - odparłem skupiony na szkicu.
- A dla kogo?
Poczułem jak policzki zaczynają mi się robić cieplejsze. Szybko skończyłem powierzchowny szkic.
- Dla ciebie - powiedziałem.
<Monica?>

Od Monicki-CD Dziennik

Zaśmiałam się.Wiem,że Edward nie jest lizusem,ale tak wychwalał moje rysunki.
-Pokażesz jeszcze kilka?-pyta.
-No...dobra-mówię otwierając po kolei rysunki,próbując je omówić


-To jest moja starsza i najlepsza na świecie siostra Laura.To jej najbardziej ufam.

-A to po mojej pierwszej wizycie w zoo-zaśmiałam się.Każdy rysunek to jakieś wspomnienie

-A to nie byle jaki pies.Ma na imię Jackob.Jak byłam mała..około 6 lat Jacke ochronił mnie przed jadącym samochodem..przy tym sam zginął-mówię ze łzami w oczach.


~Edward?~

Od Edwarda - CD Noc

Zawiał zimny wiatr.
- Robi się późno i zimno - stwierdził Zero. - Wracajmy już może.
Skinąłem głową.
- Mam nadzieję, że wszystko się wkrótce uspokoi - powiedziałem na pożegnanie.
- Placówce grozi zamknięcie. Gdy szkoła się skończy skończą się kłótnie i przyjaźnie - powiedziała Sonia.
- Oby tak się nie stało - odparła Monica.
Każde z nas wróciło do swoich akademików. Ja razem z Monicą.
Odprowadziłem ją do pokoju. Na pożegnanie uśmiechnąłem się. Gdy szamanka zamknęła drzwi poszedłem do siebie. Tam przebrałem się i położyłem.
Długo rozmyślałem o różnych sprawach, jednak w końcu zasnąłem.

Od Soni- c.d. Isaaca

Uśmiechnęłam się słabo.
  - Naprawdę mi przykro, że tak się to potoczyło- rzekłam.- Szczerze wierzyłam, że da się załatwić to po dobroci, jednak nienawiść Samanty przeszła na wszystkich.
  - Zauważyłem- stwierdził Isaac.- Może chcesz wejść?- wskazał swój pokój.
Byłoby bardzo nierozważnie, gdybym się zgodziła zostać z ledwo znaną mi osobą sam na sam w jej pokoju, jednak przystałam na propozycję.
Okno było akurat nad łóżkiem; w razie zagrożenia mogłabym szybko je otworzyć i uciec, no ale cóż to za paradoks, że już myślę o ucieczce przed kimś, komu próbuję zaufać!
Nagle on zapytał:
  - Skąd mogę mieć pewność, że te twoje przeprosiny to nie kłamstwo?
To mnie nieco zabolało, ale miał prawo mi nie ufać, więc odparłam tylko:
  - Jakbym czuła do ciebie to samo, co chociażby Samanta, wolałabym za żadne skarby nie spotkać cię na swojej drodze, niż nieszczerze przepraszać za swoje zachowanie. To by uraziło moją dumę.
Isaac skinął głową, wyraźnie się nad czymś zamyślając.
*Isaac?*