Był wieczór.Minął tydzień a jeszcze nie znaleziono mojego brata.Przez cały tydzień nie mogłam spać.W końcu zasnęłam.
Obudziłam się w lesie.Dokładnie zapamiętałam drogę.Nagle zobaczyłam lisa-patronus. Zachowywał się dziwnie.Pobiegłam za nim.Nagle w środku lasu zobaczyłam Williama.Był ranny,ale przytomny.
I wtedy się obudziłam.Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do lasu przy szkole.
Dobiegłam do lasu.Po ciemku nic nie widziałam.Włączyłam światło w różdżce.Czułam się zagrożona,więc przywołałam patronusa.Feniks leciał przy mnie.Gdyby nie sen nie wiedziałabym,gdzie iść.Dobrze,że mam pamięć do takich rzeczy...
W końcu go znalazłam!Aż łzy mi pociekły.Szybko opatrzyłam mu rany i go przytuliłam
-Samanta!-nagle słyszę głos.Był to zdziwiony Will
~William?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz