Ostatnio zauważyłam, że wiele osób jest bardzo zadumanych i jakby ,,nie należących'' do tego świata. Wiem jak to jest, bo sama często tak mam. Samanta myślała o jakiś eliksirach razem z tym nowym - Edłardem. Natalia była zajęta zapoznawaniem się z Laichą. Zero i Sonia... Byli czymś zadumani i to bardzo głęboko...
Nagle na korytarzu spotkałam Sonię.
- Hej! - wykrzyknęłam.
Ona tylko lekko skinęła głową i poszła w swoją stronę.
- Jak leci? - spytałam idąc za nią.
Brak odpowiedzi.
- Wszystko gra?
Znów brak odpowiedzi.
- A co u Zero?
To samo.
- Hej! - wrzasnęłam jej wprost do ucha.
Dziewczyna zamrugała oczami jakby się obudziła z głębokiego snu.
- Cześć Tetto - powiedziała nieco oszołomiona.
- Co się dzieje? - spytałam. - Wszyscy jesteście jacyś tacy zamyśleni...
- Mamy najwyraźniej swoje powody.
- Ale to dziwne. Natalia Przebywa cały czas z Laichą lub z Williamem; a jak jest sama... Jakoś tak... Jest ,,nieobecna".
- Może się zakochała.
- W Williamie... Nie jest to niemożliwe. A Samanta? Cały czas przebywa z tym wilkołakiem! Że niby ma jakieś tam sny.
- Tetto, skoro Sami bierze go na poważnie, to my też powinnyśmy.
- Ale on mnie wkurza. A tak w ogóle Co słychać? Coś się posunęło z tobą i Zerem?
<Soniu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz