piątek, 29 listopada 2013

Od Zero - Złość

Siedziałem w swoim pokoju na łóżku i trzymając zeszyt próbowałem się uczyć. Niestety moje myśli były bardzo rozbiegane i nie mogłem się skupić.
- Kurcze! - krzyknąłem rzucając zeszyt z impetem na ziemię. Tsume się zerwał na równe łapy. - Uh... Jestem do niczego...
Zrobiło mi się gorąco. Wilk podszedł do mnie. Zrozumiałem o co mu chodzi; nigdy tak o sobie nie powiedziałem.
- Mówię serio, Tsume... Powinienem z nią tam być... Ona mogła zginąć!
Miałem na myśli Sonię. Od tej feralnej nocy nie mogę się uspokoić. Cały czas się o nią martwię, a w nocy nie mogę spać...
Wyszedłem z akademika i poszedłem wzdłuż alejek prowadzących do budynku szkolnego. Nagle na swoim ramieniu poczułem czyjąś dłoń. Odwróciłem się. To była Sonia! Jednak gdy zobaczyłem jej nieszczęsne blizny coś mnie ukłuło w sercu. Cały czas się o nią martwiłem.
- Hej Sonia - powiedziałem łagodnie. - Jak się czujesz? Wszystko gra?
- Mówiłam ci już setki razy, że wszystko w porządku - odparła dziewczyna machając ręką. - Naprawdę nie masz się o co martwić.
- Wybacz
- Niby co?
- Że mnie w tedy nie było... Powinienem bardziej ciebie pilnować, po tym jak Strzyga zaatakowała mnie... Żeby nic ci się nie stało... Przepraszam...
<Sonia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz