Przeraziłam się na widok potwora, a także ran, które zadał Zeru- biedak miał rozciętą klatkę piersiową.
Zaczęłam robić wszystko co w mojej mocy; zdjęłam chłopakowi koszulę i zrobiłam z niej bandaż. Dłonie miałam całe we krwi. Coś mnie tknęło, żeby liznąć swoją rękę. Sądząc po smaku stwierdziłam, że ranę trzeba będzie odkazić.
Chciałam wejść przez okno do łazienki po wodę, jednak strzyga nie pozwoliła mi przejść. Zamachnęła się na mnie pazurzastą łapą i chybiła, bo odskoczyłam i pokazałam wampirze kły. Stwór o dziwo bał się wampirów i zostawił mnie, rzucając się na Natalię.
Szybko wróciłam z wodą i skoczyłam do chłopaka. Odsłoniłam rany i polałam je wodą. Zero wciąż był nieprzytomny, robił się zimny. Poczułam w oczach łzy. Nie chciałam, żeby zginął. To był mój jedyny... bardzo bliski przyjaciel, który był chłopakiem. Musiałam go uratować.
Pochyliłam się nad nim i pocałowałam go w wargi. Wtedy nagle zaczął powstrzymywać kaszel. Odzyskał przytomność. Tymczasem dziewczyny wciąż walczyły ze stworem.
*Zero? Natalia, Samanta?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz