wtorek, 8 października 2013

Od Natalii droga do szkoły

Z tego co słyszałam żeby dostać się do szkoły trzeba dostać się na peron dziewięć i trzy czwarte.
Byłam właśnie na peronie i ciągnęłam walizkę, a na ramieniu miałam dwie torby. W jednej z nich miałam  laptopa. Zauważyłam kilkoro dzieciaków. Musieli to być także uczniowie. Poszłam za nimi. W pewnym momencie zniknęli. Wtedy zrozumiałam o co chodzi. Po chwili byłam już na odpowiednim peronie. Wniosłam wszystkie rzeczy do wagonu i poszukałam wolnego przedziału. Rozsiadłam się. Pociąg ruszył.
Jazda pociągiem zajęła ok. 5 godzin. Wysiadając z pociągu zauważyłam piękny zamek. Usłyszałam jak ktoś wola uczniów szamanów, wampiry i wilkołaki. Wsiadaliśmy do wozów czteroosobowych. Usiadłam z jakimiś szamanami. Nie przysłuchiwałam im się bardzo. Droga do zamku zajęła piętnaście minut. Wysiadając z wozu zabrałam rzeczy i ruszyłam za innymi. Wielka sala miała około siedem metrów wysokości. Nad każdym stołem wisiał jakiś sztandar. Usiadłam przy stole odpowiadającemu szamanom. Bocznym wejściem do sali weszła grupka uczniów, a za nimi jakaś nauczycielka. W ręku trzymała stołek z tiarą. Kolejno wyczytywała nazwiska uczniów, a tiara wydzierała się do jakiego domu należą. Po tej scence wystąpił dyrektor szkoły. Po jego przemowie na stołach pojawiło się jedzenie. Gdy wszyscy zjedli prefekci zaprowadzili nas do naszej części uczelni. Mieszkaliśmy w wysokiej wieży. Wieża składała się z wspólnego salonu skąd odchodziła para schodów. Jedne szły na lewo, a drugie na prawo. Dziewczyny mieszkały po lewo, a chłopcy po prawo. W wieży mieściło się małe sowiarnium. W pokoju zajęłam łóżko koło okna. Po umyciu się wyjęłam laptopa i obejrzałam sobie kilka odcinków anime. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz