Doprawdy śmiesznie to wyglądało, jak raz wchodziłam na ściany, raz na sufit i cały budynek kręcił mi się w oczach. Nagle moją uwagę przyciągnęło lustro wiszące na korytarzu. Rozczarowałam się, gdy okazało się, że lustro było zwyczajne. Musiałam wyciągnąć z torby własne lusterko- mogłam się w nim przejrzeć. Cóż, kły wyglądają w porządku... A co to?! Mięso między górną górną dwójką a kłem!
Prędko wyjęłam nić dentystyczną i pozbyłam się defektu. Jednak po chwili poczułam, że ktoś za mną stoi.
- Sonny Cassandra?- usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam nauczyciela. Otworzyłam usta, żeby go poprawić, ale mnie powstrzymał.- Nie, sam sprawdzę!- powiedział szybko i sprawdził coś w dzienniku. Zmarszył brwi.- Szlag!- mruknął i schował dziennik za pazuchę.- Tak więc... Soniu. Czemu nie jesteś na lekcji?
Na moment mnie zatkało.
- Yyy... To są już lekcje?- wydukałam.
- Ach, pewnie się nieco spóźniłaś i mogłaś nie usłyszeć dzwonka. Proszę- wręczył mi kartkę.- Tu jest wampirzy plan lekcji, a ja jestem twoim wychowawcą. A teraz szybko na lekcje!- Wtedy zmienił się w nietoperza, więc zrobiłam to samo i poleciałam za nim.
Przed drzwiami do klasy wróciliśmy do swoich postaci. Pan zapukał i wychylił się za próg, mówiąc coś do środka. Nie interesowało mnie to, bo na ścianie wisiał całkiem ładny obraz.
- No chodźże!- powiedział wychowawca stanowczo, łapiąc mnie za ramiona i wprowadzając do klasy.- Sophie Cassandra- przedstawił mnie klasie.
- Sonia Cassandra- poprawiłam.
Uczniowie się roześmiali, a pan Olaf (później się dowiedziałam, jak ma na imię) wyszedł z klasy piorunując mnie wzrokiem.
Usiadłam na wolnym miejscu i zastanawiałam się, czy przez swoje imię mogę mieć przekichane u wychowawcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz