piątek, 25 października 2013

Od Zero - Pełnia

Była noc; pełnia księżyca, a ja wyszedłem na zewnątrz. Wokoło było cicho, a okolica lśniła w lekkiej poświacie księżyca.
Nagle usłyszałem kroki. Odwróciłem się. Była to Samanta. Spojrzała na mnie dziwnym spojrzeniem; zrobiło mi się nieswojo; po czym usiadła kilka metrów ode mnie. Wyglądała jakby ją coś dręczyło.
- Samanta? - spytałem.
Po jej policzku spłynęła łza, która zalśniła w blasku księżyca.
- Samanta? - ponowiłem pytanie.
- Co? - spytała patrząc w ziemię.
- Czy coś się stało?
- Nie pytaj. Nie twoja sprawa, wampirze. Po za tym, nie zrozumiesz tego.
- Ale co się stało?

<Samanta?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz