Szłam powoli korytarzem i nie wysilałam się na minimalne unoszenie nóg nad ziemię; szurałam nimi po posadzce.
Przeszłam tak prawie cały zamek, szukając chłopaka. W końcu zdecydowałam się skierować do pokoju z fortepianem; Zero mógł ostatecznie być właśnie tam, jeśli nie poza szkołą. Drzwi były minimalnie uchylone. Nie musiałam tam wchodzić. Od razu wiedziałam, że on tam jest; grał i śpiewał. Pięknie. Wspaniale.
Po chwili muzyka ucichła. Westchnęłam cicho. Nie dam rady pójść tam i spojrzeć mu w oczy! Jestem za słaba...
Usiadłam pod ścianą i zanuciłam cichutko:
- If this is to end in fire, then we should all burn together, watch the flames climb high into the night...
*Zero?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz