Po rozmowie z Monicą znów zdołałem usłyszeć moje imię. Miałem już dość tego że oczernia mnie ktoś kto tak naprawdę mnie nie zna. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę akademiku czarodziejów. Zobaczyłem tam Samantę oraz dwoje wampirów. Nie przepadam za nimi ale moją uwagę skupiłem na Samancie.
-Musimy pogadać - powiedziałem
-Nie widzisz że rozmawiam ?
-To ważne - warknąłem
-Poczekajcie zaraz wrócę
Oddaliliśmy się na chwile
-Tylko niczego nie próbuj-powiedziała
-Słuchaj i spróbuj mi nie przerywać. Nie wiem o co ci chodzi. Spędziłem z Natalią 2 dni podczas których wyglądała na zadowoloną. Wyciągnęła do mnie rękę bo byłem nowy. Skąd miałem wiedzieć że ty też z nią chcesz sie spotykać. Czy kazałem ci jej unikać albo się z nią nie spotykać? Nie. Więc nie rozumiem jak możesz mieć jeszcze do nas o to pretensje. Natalii zależy na was chciała pewnie poprostu odetchnąć od presji i nacisku który na nią kładziecie. Ja byłem w pobliżu więc jej pomogłem. Wcale nie chciałem psuć waszej przyjaźni. Wyciagnąłem pomocną dłoń. Więc jeśli mnie nie znasz a osądzasz mnie tylko z widzenia i na podstawie mojego gatunku to jesteś w totalnym błędzie. A jeśli chcesz kogoś winić to mnie. Tylko za co bo pojawiłem się w złym czasie? Jeśli o to ci chodzi to wybacz jej że chciała się zabawić. Albo poprostu się pogódzcie a ja sobie pójdę. - próbowałem wytłumaczyć Samancie na wiele sposobów. Gdy skończyłem dodałem jeszcze - Możesz już wracać do przyjaciół i mnie oczerniać ale ja i ty wiemy jak jest naprawdę.
Samanta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz