Wpierw zapukaliśmy do pokoju Edłorda. Gdy nikt nie odpowiedział otworzyliśmy drzwi - wilkołak siedział na łóżku i przeglądał jakąś starą księgę.
- Hej Edłord - pierwszy odezwał się Wil. - Mamy do ciebie sprawę.
- Jaką? - wilkołak spojrzał na nas odkładając książkę.
- Po pierwsze co myślisz o Samancie?
- Miła, ładna, pomocna - powiedział Edłord.
- Okey. Po drugie... Zapewne wiesz, że Martin i Samanta byli razem.
Wilkołak skinął głową.
- Do czego zmierzasz?
- Zmierzamy do tego - tym razem odezwała się Tetto - że chcemy im pomóc. Chodzi nam o to byś udawał, że zakochałeś się w Sami. Gdy Martin to zauważy pokaże, że zależy mu na niej.
- Już raz dostałem od niego za podlizywanie się Sami.
Rozejrzałem się zniecierpliwiony - miałem wrażenie, że pomysł Tetto nie wypali. Coś mi nie pasowało - przeliczyłem wszystkich - było o jedną osobę za mało.
- Ej! - krzyknąłem zdenerwowany. - Gdzie Sonia?!
- Byla tu przed chwilą - powiedziała Tetto.
Wybiegłem z pokoju wilkołaka krzycząc imię dziewczyny. Jak szalony wyleciałem z budynku.
<Sonia, Edłord, Tetto, Nati, Will?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz