Przez chwilę jedynym widokiem był gnający po szkolnym podwórzu i wciąż coś krzyczący Zero. Potem dołączyła do niego reszta przyjaciół i Edłord. Chyba próbowali go uspokoić, ale nie miałam pewności. Ale wiem na pewno, że przy smoku nie będę do końca bezpieczna; gdy mnie nie znajdą, przyjdą do niego o pomoc, a on nie da rady mnie długo ukrywać. Musiałam wymyślić inną kryjówkę.
- Dziękuję, strażniku- szepnęłam do smoka i ostrożnie przemknęłam do okna, pilnie obserwując poczynania grupy; kręcili się przy granicy lasu. Wskoczyłam do swego pokoju.
Różyczka nie spała; biegała w kółku i na mój widok podeszła do ściany klatki. Uśmiechnęłam się. Chomik nie miał żadnych zmartwień, tylko jadł, spał i biegał w kółku. Pewnie martwił się tylko wtedy, kiedy zapomnę uzupełnić poidło lub miseczkę albo nie wymienię ściółki.
Usiadłam na łóżku. Chciałam jedynie zaszyć się w cichym, spokojnym miejscu, gdzie nikt do mnie nie przyjdzie zawracać mi głowę "pomocą" dla Samanty i poukładać w głowie rozproszone myśli. Nagle przypomniałam sobie o rodzicach. Zrobiło mi się przykro, bo przez ataki potworów zupełnie zapomniałam, że takowych mam. Nigdy nawet nie przysłałam SMS'a ze szkoły! Tak, kiedy wymyślę, jakie miejsce nie przyszłoby moim zatroskanym przyjaciołom do głów, skontaktuję się z mamą i wszystko opowiem!
Zerknęłam przez okno. Oni wciąż byli na dworze. Miałam jeszcze trochę czasu.
Ale nagle mnie olśniło.
- Zaraz... No tak! To oczywiste!W tej chwili to chyba ostatnie miejsce, jakie przyjdzie im na myśl!- powiedziałam do siebie.
Chwyciłam telefon, otworzyłam drzwi i pod postacią nietoperza poleciałam do tylko mi znanego celu.
*Zero, Will, Tetto, Natalia, Edłord?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz