Zamilkłam. Czasem moje żarty są nie na miejscu, a nie chciałam obrazić Tetto; miała i tak na głowie tych chamskich szamanów.
- Co jest wilkołaczku? Boisz się, że wampir wygada całej szkole o twojej akcji?- zakpił szaman.
- O tak! Ta tu pewnie kablowanie ma we krwi- dodała szamanka.
- Nie boję się, a od Soni się odwalcie!- wycedziła Tetto.
Poczułam okropny wstyd. Czemu na świecie istnieją takie istoty?
Szamani mieli niezły ubaw. Co zrobić, żeby porządnie zmyć te wredne uśmiechy z ich twarzy? Zaraz...
- Soniu, idziemy!- rzuciła Tetto.
- Tak, Soniu! Zabierz pieska na spacer!
W jednej chwili zmieniłam się w nietoperza i zaatakowałam szamankę; plątałam jej włosy, uderzałam błoniastymi skrzydłami w twarz. Dziewczyna piszczała i gwałtownymi machnięciami rąk próbowała mnie zrzucić.
Gdy chłopak próbował pomóc, skoczyłam mu na głowę i palnęłam kilka razy skrzydłami po jego durnym łbie.
Oboje uciekli zrozpaczeni.
*Tetto?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz