- Na szacunek, trzeba sobie zasłużyć.
- Uważasz, że ja nie zasługuje? - oburzyła się
Zaśmiałem się. Co dziwne, Ryuuk zrobił to samo.
- Kochanie, oboje znamy twoją barwną przyszłość. Gdyby nie twoje wpływowe slumsowe towarzystwo, możliwe że już dawno wąchałabyś kwiatuszki od spodu. Żaden z twoich czynów nie jest wart mojego szacunku do ciebie. Nie licz też na niego w przyszłości...ludzie się nie zmieniają - założyłem kaptur na głowę, ręce włożyłem do kieszeni. - Żegnam, a bynajmniej mam taką nadzieje.
Pomachałem jej i ruszyłem do Ryjek mruknął coś pod nosem, ale jak zawsze poszedł za mną.
- Miałeś mówić jakbyś ją wyczuł - wytknąłem mu kiedy znaleźliśmy się na polu. Wzrokiem znalazłem drzewo. Podszedłem do niego i oparłem się o nie.
- Taaa... jakbyś mi kiedykolwiek wierzył. Po prostu sam nie spodziewałeś się, że tutaj przyjdzie. - prychnął Ryu
- Może i masz racje - zsunąłem się na ziemię
- Świat się kończy, Ron przyznaje mi racje!
- Powiedziałem "może"...
- I co teraz zrobisz? Wrócisz do domu?
Wzruszyłem ramionami
- Nie dam jej tej satysfakcji. Przyjeżdżając tutaj, sama sprowadziła na siebie kłopoty. Zobaczymy jak się sprawy rozwiną. Żeby się tylko nie przeliczyła
Nagle coś zeskoczyło z drzewa i stanęło tuż przede mną.
- O to się nie martw - warknęła Juliet
- Śledzisz mnie? - uniosłem jedną brew do góry - Już nie można pobyć sam na sam ze swoim duchem stróżem?
< Juliet? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz