Kiedy zobaczyłam Edłorda w kałuży krwi przeraziłam się.Nie dość,że zawsze ma wizje,to jeszcze teraz padł ofiarą ataku potwora.Strzyga zaczęła go kąsać.Szybko wzięłam kamień i rzuciłam go.Oby dwa potwory spojrzały w kierunku moim i Sandry.Zaczęły biec w naszą stronę.Sandra odruchowo się za mną schowała,lecz ja nie wiedziałam,co począć.Nagle usłyszałam,że ktoś rzuca zaklęcia.Kiedy potwory się odwróciły zauważyłam Martina
-Nie ważcie się ich krzywdzić!-krzyknął.
-Martin!-krzyknęła Sandra
-Lepiej uciekaj-powiedziałam.
-Ale Edłord!To mój przyjaciel!Nie mogę go tak zostawić!-mówi zrozpaczona.
-No to zostać,ale za mną-powiedziałam.
Razem z Martinem rzucaliśmy to różne zaklęcia.Od zwykłych po patronusy.W końcu nie daliśmy rady.Strzyga i inny potwór,którego nie znam z nazwy wygrali.I w tedy przyszedł on-Lisi Smok.Nasza maskotka i obrońca szkoły.Szybko wygrał z potworami.Za machnięciem ogona Edłord wstał
-Nikomu się nic nie stało?-pyta smok.
-Nie-odpowiada Edłord.
-To dobrze-odpowiada smok,po czym odleciał.
Martin podszedł do mnie.Uśmiechnął się a ja to odwzajemniłam.Uśmieszki przerwał nam Edłord
-Co tu robisz?Nigdy cię tu nie widziałem.
-Och..jestem Martin.Czarodziej z Piątego roku.
-Czarodziej...z piątego...-mówi zamyślony wilkołak.
-Cóż.Potwór pokonany.Możemy się rozejść-mówi Sandra
-A wiesz,że to świetny pomysł!-odpowiada Edłord.
-Więc dobra noc-mówię.
-Dobra noc-odpowiadają wszyscy.
Kiedy już się rozeszliśmy kątem oka zauważyłam,że Edłord i Martin mierzą się wzrokami...O co im chodzi?Czy oni o coś....rywalizują?A może po prostu się nie polubili?Dziś się raczej tego nie dowiem....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz