poniedziałek, 17 lutego 2014

Od Soni- Samotna

Miałam okropny sen.
Wyszłam z ciemności wśród płonących zgliszczy i kurzu. Zaczęłam biec, a wokół mnie nadprzyrodzeni padali, dusząc się dymem. Mnie ogień nie ranił, a spadające nie wiadomo skąd kamienie omijałam z łatwością. Także pałętające się i wszystko bezczeszczące potwory nie mogły zrobić mi krzywdy. W końcu upadłam na chłodną trawę. Księżyc świecił jasno w pełni, a jego światło ukazywało ruinę starego zamku- naszej szkoły.
Ale nie tylko to. Miałam nadpalone i poszarpane ubranie, ciało całe w poparzeniach, ranach i sińcach, ale nie czułam bólu. Z lasu nadchodziły kolejne bestie.
Nagle na tle księżyca pojawił się smok- nie nasz strażnik, jakiś inny. Lśnił srebrną poświatą, a jego spojrzenie było surowe i poważne. Spoglądał na mnie z góry.
Ty bezduszne stworzenie, widzisz do czego doprowadziłaś?
  - Jak to!? To nie moja wina! Nie umiałabym do tego doprowadzić!
Okazałaś nadzwyczajne tchórzostwo, opuściłaś swoich przyjaciół. Uciekłaś i to z błahego powodu!
  - Nie czułam się potrzebna w tym...
Nie czułaś się potrzebna? Nikogo nie obchodzi, co czułaś! Twoja pomoc była bezcenna, a ty to zaprzepaściłaś! Teraz twoi przyjaciele umierają, bo "nie czułaś się potrzebna"!
  - Ale co mogłabym zrobić!?
Teraz już nic. Wszystko przepadło, to koniec! Chyba jedyne, co możesz zrobić, to do nich dołączyć. Tylko jak im spojrzysz w oczy tam w innym świecie?
Smok machnął potężnie skrzydłami i runął prosto na mnie, śląc lodowaty wiatr.
Kichnęłam. Co za szczęście, ten sen się wreszcie skończył! Ale czy to oznacza, że nawet moja własna wyobraźnia chce mnie ukarać za moje ostatnie czyny?
Było zimno i ciemno. Kryjówkę miałam ciasną, ale pod postacią nietoperza dało się tam siedzieć. Ale co z tego, skoro z drugiej strony mogłam teraz spać pod ciepłą kołdrą w miękkim łóżku? A to wszystko dlatego, że chciałam uniknąć zaangażowania. Za to w jakiej sprawie? "Pomocy" w związku dla przyjaciółki. W takim banale!
Nie mogłam liczyć na to, że ktoś przyjdzie, weźmie mnie w ramiona i przytuli. Przecież nie chciałam dać się odnaleźć. No, może moi przyjaciele nie są tacy głupi i w końcu dojdą do tego, gdzie jestem? Warto trochę ich "przetestować". Chyba.
Zawinęłam się ciaśniej skrzydłami i zasnęłam z pozytywną perspektywą na jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz