Siedziałam na ławce przed szkołą i rozmyślałam. Wtem usłyszałam skrobanie i na drewnianą ławkę wskoczyła smoczyca. Spojrzała na mnie.
Niedługo będę musiała stąd odejść - usłyszałam głos w głowie.
- Czemu? - spytałam. - Masz jakieś powody? Może nas nie lubisz?
Smoczyca pokręciła przecząco głową.
Nie w tym rzecz. Ja jestem po prostu tylko smokiem posłańcem. Być może niedługo przyślą wam prawdziwego smoka opiekuna.
- A co takiego ma opiekun czego ty nie masz.
Jest większy, potężniejszy - pod każdym względem - umie mówić i wiele innych zalet.
- Jednak to ty nas uratowałaś - stwierdziłam a na pysku gada zobaczyłam coś na kształt uśmiechu. - W każdym razie będziesz u nas zawsze mile widziana. Mówię to jako odpowiedzialna za wszystkie wilkołaki!
Być może skorzystam z zaproszenia.
Zapadła chwila ciszy.
Tetto; jutro może mnie już nie być gdyż mogę odlecieć by powiedzieć królowi, że wiadomość dotarła.
- Rozumiem.
Wstałam i spojrzała na smoczycę. Pomachałam jej na pożegnanie i poszłam do szkoły do swojego pokoju.
A przynajmniej taki był mój zamiar.
W połowie drogi do mojego akademika rana dała znać o sobie i zaczęła strasznie boleć. Uklęknęłam na ziemi łapiąc się za brzuch.
- Nic ci nie jest? - usłyszałam nagle głos.
<ktoś? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz