-Esejkielaj znalazł je w jakiejś sali. Zamknęły się tam przed potworem. - Samanta patrzył z lekkim przerażeniem. Kiwnęłam na demona żeby nas zaprowadził. Biegliśmy za nim z całych sił. Zauważyłam ta twarzy Zera zaniepokojenie.
- Nie martw się Zero. Kiedy tam dotrzemy odciągnę potwora jak najdalej, a wy zajmiecie się Sonią i Tetto.
- Dzięki Nacia. - Dobiegliśmy do sali. Potwór dobijał się do drzwi.
- Ja go odciągnę, a wy zabierzcie stąd dziewczyny. - Szepnęłam do Zera i Sami. Obeszłam potwora i rzuciłam w niego jakimś kamieniem.
- Tu jestem potworze. - Potwór mnie zauważył i ruszył w moją stronę. Biegnąc przed siebie zauważyłam że przyjaciele zabierają dziewczyny. Odciągnęłam potwora z terenu szkoły. Wybiegłam na jakąś polankę.
Postanowiłam zaatakować potwora. Zraniłam go kilka razy, ale dalej zaciekle walczył.
- Jesteś mocnym przeciwnikiem potworze. - Zaśmiałam się w jego stronę. Nagle usłyszałam szelest liści.
Do walki dołączył jeszcze jakiś potwór. Odwrócił moją uwagę i tamten mnie zaatakował. Poczułam gorąco idące od klatki piersiowej do pasa. Musiałam dalej walczyć. Wstałam i dalej walczyłam. Niestety drugi potwór mnie rąbnął i uderzyłam o drzewo. Traciłam przytomność, ale czułam że rany powoli się zasklepiają. Chwała bogu że jestem szamanką i dzięki swojej mocy rany szybciej mi się goją. Nim całkowicie zemdlałam usłyszałam głos Samanty. Później tylko odpłynęłam.
Samanta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz