Koniec roku już tuż tuż.Od dawna nie było ataków ze strony potworów,a Natalia jeszcze nie wyszła.Kiedy chciałam ją odwiedzić pielęgniarka mówiła ,,jest za słaba.''.W końcu nie wytrzymałam.Wstałam o 3 w nocy,ubrałam szlafrok i wymknęłam się z akademika.
Wchodząc do szpitala usłyszałam,,Otwórz okno,,.Wiedziałam,że to nasz przyjaciel,który nam się nie przedstawił.Otworzyłam jej okno i we dwie szłyśmy do szpitala. ,,Mam coś dla niej.Odzyska nie długo mowę.''.
-A ciebie trzeba nauczyć mówić.-odpowiadam
Po cichy wemknęliśmy się do skrzydła szpitalnego.Nati jeszcze nie spała.Kiedy nas zobaczyła uśmiechnęła się.Chciała coś powiedzieć,ale nie mogła.Smoczyca szybko zaczęła nacierać maść na szyję szamanki.Kazał jej też połykać jakieś tabletki,które wyglądały jak wyrób naturalny.Ja tylko stałam i patrzyłam jak na matematykę i fizykę.W końcu smoczyca ustała przy mnie
-Powiedz coś.-proszę Natalię
-W końcu jesteś...myślałam,że o mnie zapomnieliście-mówi.
-Pielęgniarka nie wpuszczała-mówię.O dziwo szczęśliwa jak nigdy.-Szkoda,że tak bez kwiatów...
~Natalia?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz