Uśmiechnęłam się słabo.
- Naprawdę mi przykro, że tak się to potoczyło- rzekłam.- Szczerze wierzyłam, że da się załatwić to po dobroci, jednak nienawiść Samanty przeszła na wszystkich.
- Zauważyłem- stwierdził Isaac.- Może chcesz wejść?- wskazał swój pokój.
Byłoby bardzo nierozważnie, gdybym się zgodziła zostać z ledwo znaną mi osobą sam na sam w jej pokoju, jednak przystałam na propozycję.
Okno było akurat nad łóżkiem; w razie zagrożenia mogłabym szybko je otworzyć i uciec, no ale cóż to za paradoks, że już myślę o ucieczce przed kimś, komu próbuję zaufać!
Nagle on zapytał:
- Skąd mogę mieć pewność, że te twoje przeprosiny to nie kłamstwo?
To mnie nieco zabolało, ale miał prawo mi nie ufać, więc odparłam tylko:
- Jakbym czuła do ciebie to samo, co chociażby Samanta, wolałabym za żadne skarby nie spotkać cię na swojej drodze, niż nieszczerze przepraszać za swoje zachowanie. To by uraziło moją dumę.
Isaac skinął głową, wyraźnie się nad czymś zamyślając.
*Isaac?*