Uśmiechnęłam się do Issac'a. Pocieszył mnie bardzo. Otarłam ręką łzy.
- Może pójdziemy na kawę? - Zaproponowałam przyjacielowi.
- Ok. - Szliśmy powoli ulicami miasta do kawiarni. Tam wypiliśmy po cappuccino i poszliśmy do parku. Siedzieliśmy tam aż księżyc pojawił się na niebie.
- Śliczny prawda? - spytałam się towarzysza.
Issac?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz